|007| ,,Cześć! Jestem Masza!"

Lotka 30.09.2015 pojechała do nowego domku do Lęborka :) I żeby tego było mało- jej braciszek, czarny piracik Gibuś też znalazł domek!

Dzień później akurat przeglądałam stronę Kotangensów, żeby zobaczyć jak tam wygląda sytuacja w kocim Trójmieście. I tak trafiłam na pilny apel o DT dla Maszy- półtorarocznej trójłapki która trafiła do Fundacji w połowie maja.

Fragment ze strony "Kotangens": "Masza byłą wolno żyjącą kotką. Niezupełnie dziką, ale też za bardzo nie garnęła się do człowieka. Jakiś czas temu coś się wydarzyło w życiu Maszy, uległa jakiemuś wypadkowi i złamała łapkę.
Łapka się zrosła, ale w nieprawidłowy sposób.
Kotka podpierając się nienaturalnie wygiętą łapką, ustawicznie ja raniła, doszło do zakażenia, pogruchotane są kości nadgarstka."






Wpis z poprzedniego DT Maszy z 19 września:

"W piątek trójłapka Masza miała wypadek. Było strasznie, ale idzie ku dobremu, więc poniższą relację możecie czytać spokojnie :)
Masza jest bardzo sprawna mimo braku łapki, naprawdę dzielnie sobie radzi, prawie nie widać u niej braku tej jednej łapki. Skacze, biega, wspina się. Jest bardzo dzielną kotką.
Nie wiem co się wczoraj wydarzyło, jak to się stało, ale Masza utknęła w szczelinie między boksem a ścianą. Szczelina na kilka centymetrów, może 5 czy 6. Wygląda jakby źle skoczyła i się osunęła. Chyba nie dała rady się utrzymać na jednej łapie i spadła. Tylne łapy na ziemi, kot w pionie, łepek do góry. Przerażający widok :(
I te ogromne, przerażone, wpatrzone we mnie oczy... Nie wiem, ile czasu tak spędziła, staram się wierzyć, ze niezbyt długo. W każdym razie nie dało się jej wyciągnąć, Jasiek chciał rozebrać boksy, ale to jakieś skomplikowane było. Jak mu się udało - nie wiem, ale sam odsunął cały ciąg połączonych z sobą boksów. A Maszka w tym momencie zemdlała. Zbierałam z podłogi bezwładną szmatkę :(
Do weterynarza na sygnale zawiozła nas Magda (jeszcze raz ogromnie dzięki!) . Pan doktor Paweł Łukuć z Przychodnia weterynaryjna ul. Korczaka 25 Gdynia został po godzinach, by ratować Maszkę. Od razu USG, RTG, leki przeciwwstrząsowe, kroplówki. Maszka ma lekko stłuczoną wątrobę i otartą główkę. Poza tym nic sobie nie uszkodziła! Najgorszy był szok, długo z niego wychodzi, jeszcze dziś właściwie tylko śpi. Jak ją głaszczę, to mruczy, tuli się do ręki, nadstawia brzuszek. Płakać się chce :(
Ale zjadła swojego ukochanego Felixa, była w kuwecie. Źrenice ma cały czas różnej wielkości, ale powoli się to normuje, różnica jest już niewielka.
Póki co zamknęłam ją w boksie, oczywiście. Nie wiem, czy odważę się ją wypuścić :(

Jak wydobrzeje i będę pewna, ze wszystko jest ok, to pilnie muszę szukać jej domu bez kotów, choćby tymczasowego. Bo Masza panicznie boi się paru moich kotów, głównie Imki. W ogóle to jest kotką nieśmiałą, ale jak czuje się bezpiecznie, to zaczyna łasić się do człowieka, nadstawiać główkę. Będzie potrzebowała spokojnego domu .... Koniecznie takiego, który raz dziennie da Maszy saszetkę Feliksa :) Bo Masza grzecznie je suchą karmę, ale wieczorem domaga się swojej porcji mokrego. I to musi być Feliks, ewentualnie puszeczka Gourmeta. Jak dostanie coś innego, to patrzy smutno w miskę i żałośnie zawodzi: ja tego nie chcę, daj mi moją saszetkę :D"


Fragment ogłoszenia: 
"(...) Brak łapy skutkuje dla jej przyszłego człowieka tylko jednym: trzeba od czasu do czasu wyczyścić Maszy jedno uszko. I to wszystko.
(...) Sprawa jest mega pilna, bo po tym wypadku zamknęłam Maszkę w boksie. Kotka jest nieszczęśliwa, stara się wydostać, a ja się boję, że sytuacja może się powtórzyć. Nie chcę jej trzymać zamkniętej, boję się ją wypuścić – sytuacja patowa. Bardzo proszę, udostępnijcie Maszkę, pilnie, naprawdę pilnie szukamy domu stałego lub tymczasowego, bez kotów, ewentualnie z jednym spokojnym kotem."

Texas może i nie jest tym spokojnym kotem, którego szukali, ale lepszy jeden młodziak, przez co bardziej komfortowe warunki dla Niej, niż zostawienie Maszki w boksie. Pomyślałam- warto dać jej szansę. Może większa ilość kotów ją stresuje i się zamknęła w sobie, może to stres przez bycie ganianą przez inne. Może akurat kot rówieśnik przekona ją do siebie. Lotka w końcu też darła się jakby ją ze skóry obdzierali przez pierwsze dni przez to że Texas STAŁ obok, albo dotknął ją łapą. Tylko ciekawe jak Texik zareaguje na kota który tylko ucieka, nie syczy, nie atakuje...



Klatka prawie cała zasłonięta kocami tak, że Tex ich nie przesunie gdyby próbował podejść z innego kąta. Od kiedy przyjechała siedzi niestety w kuwecie. Po paru godzinach już przestała patrzeć szeroko otwartymi oczkami, tylko uspokajająco zaczęła mrugać, myła się, układała się wygodniej.  Dopiero na widok saszetki Felixa zaświeciły jej się oczy i zaczęła ocierać się o wszystko. Texas za to nie zwraca na nią większej uwagi. Trochę poobserował z daleka, powąchał i wtedy jego wzrok przykuły miski z jedzeniem które Maszka ma w kennelu w którym siedzi :D Chwilę popróbował wyciągnąć łapą i odszedł zrezygnowany. Jutro muszę załatwić jakiś karton (transporter zajmuje za dużo miejsca) żeby w końcu wyszła z tej kuwety i mogła się schować.

Zdaje sobię sprawę, że trochę zajmie nam wyciągnięcia jej ze stanu w którym się znajduje. Powoli układam plan jak ją podejść z każdej strony. Trzymajcie kciuki!  

Coś chyba mnie ciągnie do "innych" kotów. Jak nie krzywus, to z uszkodzonym błędnikiem, karzeł, jakiś z ubytkiem - typu brak oka, łapy.. Jeszcze kota z zezem nie było. JESZCZE.

Komentarze

Popularne posty