|003| Bury kotek z krzywą główką który chciał być psem.

Stwierdziłam, że dobrym pomysłem będzie pokazanie wam jakie perełki można odnaleźć w schronisku i że warto dać czasem szansę ;) Zastanówcie się nad tym czytając ten post ;)
_________________________________________________

DAMA


Bury kot jakich pełno na ulicach. Niezauważalny pośród innych- jednak po chwili z nią spędzonej- każdy zmienia zdanie. Dama jest wyjątkowa.

                Została przywieziona chora z ulicy jako malutki kociak do Gdyńskiego Ciapkowa. Miała poważne zapalenie ucha środkowego. Wszyscy myśleli, że nie przeżyje.  A jednak, udało jej się. Znała człowieka tylko od igieł i nieprzyjemnych zabiegów. Pół roku spędziła zamknięta w schroniskowej kociarni. Nie zwróciła niczyjej uwagi. Mimo, że malutka- nikt nie chciał kota z uszkodzonym błędnikiem - pozostałością po przebytym kocim katarze w schronisku. Taki kot specjalnej troski- niby jak normalny kot funkcjonuje, ale upadek z wysokości dla takich sierotek nie kończył się na łapach, a na główce... Zza krat wyglądała jak szczypior. Ogon chudy, kot jakiś taki nieproporcjonalny, główka przekręcona na bok.



                 W wieku 7 miesięcy, dostała od życia drugą szansę. Pojechała do Domu Tymczasowego, gdzie stała się mruczącym lwem kanapowym.
Po wypuszczeniu z transportera nie wiedziała za bardzo czy odejść czy się poprzytulać na zapas. Nie za bardzo wiedziała ja się bawić. Podbiegała i... no właśnie, sama nie wiedziała co ma robić :D Na zmianę podbiegała szybko się przytulic, po czym wracała do zabawki. I tak przez pół godziny. Po tym czasie poszła dopiero zwiedzać pokój w którym się znalazła.

(Kotek krzywusek)

(Większość zdjęć z tamtego okresu jest zamazanych, jak właśnie to wyżej :D Ale widać jak krzywo trzymała główkę...)


Wieczorem, po pościeleniu łóżka, gdy tylko weszła na pościel- "zemdlała" :D Jak stała, tak poległa i nie ruszyła się aż do rana.

(Dama w pościeli- pierwsza noc)


Była kotem bardzo spragnionym czułości- w końcu musiała nadrobić stracony czas ;) Na początku bardzo niedelikatnie się przytulała. O ile przytulaniem można to nazwać. Wyglądało to bardziej jak tarzanie się głową po mojej ręce z całej siły napierając główką. Na cmokanie przybiegała i lizała po twarzy. Gdy tylko miała okazję leżała na mnie i zasypiała mrucząc i przytulając się- mogłaby tak cały dzień. I jako dusza towarzystwa, chodziła krok w krok "pomagając" we wszystkich domowych czynnościach ;) Kot który myślał, że jest psem.







Jest to chyba jedyny znany mi kot, który nie miał stref "nie dotkaj", cała była "kochaj i głaszcz", nawet po brzuszku :) NIE UŻYWAŁA pazurów- nawet podczas zabawy czy zabiegów pielęgnacyjnych. Nie wskakiwała na szafki. Przyzwyczajona do transportera do którego chętnie wchodziła, podróże znosiła bardzo spokojnie. Raz nawet wybrałyśmy się pociągiem do moich rodziców, to większość drogi przeleżała na kocyku śpiąc. Z czasem etap "małego szoguna" minął i zaczęła wyglądać jak kot. Przez cały pobyt u mnie leczyliśmy też chore uszko- poszłam do weterynarza na obcięcie pazurków, zapytał o krzywą główkę, spojrzał w uszko, a tam... nawrót choroby.

(Dama w pociągu)


Można powiedzieć że była małą Damą, dlatego tak ją nazywałam. I oczywiście jak każda Dama korzystała z kuwetki oraz z drapaka nie niszcząc mebli ;)

Dla psiarza- kot idealny. 












Happy end dla kici jest: Dama w nowym domu nazywa się Cleo. Od razu rozkochała w sobie nowych "rodziców", których nie przeraził fakt, że jest kotem specjalnej troski :)
Co jakiś czas jej opiekunka wysyła mi nowe zdjęcia. Dostaje też zaproszenia, żeby odwiedzić kruszynkę :) Pieszczotliwie nazywana jest "Lalunią" :)  Niedługi czas po adopcji, przygarnęli dla Niej braciszka :)
A oto Cleo w nowym domu:




(Cleo lubiła u mnie leżeć na oknie, wiec w nowym domku też ma leżaczek z widokiem... Nowy domek zadbał o wszystko :D)




Czyż nie jest śliczna? :)

______________________________________________________________
Pan Texas, oczywiście czuwał nad tekstem :D
Miał iść w przyszłym tygodniu na kastrację, wiec przed, poszłam zrobić mu badania krwi, żeby zobaczyć czy wszystko z nim w porządku... Szczególnie po tych wszystkich lekach które dostawał.
Nerki i wątroba w porządku (całe szczęście!), ma za to za mało płytek krwi i czerwonych krwinek. Dostaje leki na odporność, później robimy przerwę i pod koniec miesiąca powtarzamy badanie. 
"Mój Drogi" nabiera przy tym kocie nowego znaczenia :D (Ponad miesiąc temu złamał też łapę przy zabawie z Imbirkiem, więc mieliśmy niezłe bieganie po weterynarzach :D)


Komentarze

  1. Piękna historia małej Damy Cleo :) I bardzo wyjątkowy z niej kotek, dobrze że ma już swój własny dom i ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Określenie "wyjątkowy" idealnie ją opisuje :) Zasługiwała Kruszyna na dobry domek. Dziękujemy i pozdrawiamy! :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty